poniedziałek, 14 stycznia 2013

~CZWARTY~



                Stanęłam przed lustrem i westchnęłam ze zrezygnowaniem. Przyglądałam się sama sobie i bez przerwy w mojej głowie pojawiało się jedno, podstawowe pytanie.

Co jest ze mną nie tak?

                Czy istnieje osoba na tym świecie, która potrafiłaby odpowiedzieć mi na to pytanie? No cóż… Nie sądzę, skoro nawet JA SAMA nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. A chodzi mi głównie o moje zachowanie. Może to przez Adama, mojego brata? Przez to jak on zachowywał się, gdy chodził do szkoły? Przecież nie raz wpajał mi do głowy, że jestem lepsza niż ci wszyscy nieudacznicy. Może za bardzo zaczęłam w to wierzyć? Chociaż… Ja i tak nie zachowuję się tak strasznie jak on jakiś rok temu. Naprawdę, ciężko byłoby go przebić więc nawet nie próbuję. Ale…. Przecież ja nawet nie chcę. Nie lubię być nie miła dla ludzi, nie lubię pyskować, nie lubię źle się zachowywać w stosunku do innych, więc… dlaczego to robię? Sama nie wiem i to mnie tutaj w tym wszystkim najbardziej boli…
                Wysoka brunetka z idealną figurą… Tak wiem, wlewam sobie, ale taka niestety prawda. Jestem baletnicą, muszę być szczupła. Lekko kręcone, ciemne włosy, długością sięgające do łopatek… Brązowe oczy… Przecież jestem całkiem przeciętna! To o co może chodzić?! Już dawno nie miałam takich życiowych problemów. Naprawdę. Zaczynałam powoli przerażać samą siebie. Nie dość, że rozmyślam od dobrych piętnastu minut co się ze mną dzieje, to dodatkowo jeszcze, ostatnio prawie cały czas chodzę zła. Nie mam cholernego pojęcia czym to jest spowodowane, ale naprawdę, nie jest to miłe uczucie.
                Wychodząc z ciepłego łóżka, zauważyłam, że na dworze jest pochmurno. Byłam szczerze zdziwiona, bo to w końcu słoneczna Kalifornia… Ale jak widać istnieją wyjątki. Postanowiłam się ubrać tak jak zawsze. No dobra… Może trochę inaczej. Wciągnęłam na siebie czarne, materiałowe rurki, na nogach zawiązałam żółte conversy, a na górę zarzuciłam zwykłą, krótką bluzkę z jakimś nadrukiem oraz beżowy, delikatny sweterek. Wyglądałam normalnie. Jak przeciętna nastolatka. Więc pytam jeszcze raz. CO JEST ZE MNĄ NIE TAK DO CHOLERY! Przecież w żadnym stopniu nie przypominam jakiejś stereotypowej Barbie, z tlenionymi blond włosami. Dlaczego, będąc całkowitym przeciwieństwem, zachowuję się jak one?!
                Zbiegłam na dół po schodach i spotkałam Daphne, czekającą na mnie w przedpokoju. W rękach trzymała szarą torbę z jakimiś przekąskami na drugie śniadanie. Uśmiechnęłam się do niej wdzięcznie i zabrałam pakunek, wkładając go do swojej torby.
-Załóż proszę płaszcz, bo się rozpadało. – poprosiła mnie Daph. Posłuchałam jej i narzuciłam na ramiona swój błękitny płaszcz, którego nie nosiłam praktycznie od… pół roku? Tak.. Co najmniej.
                Otworzyłam drzwi frontowe i doznałam szoku. Po prostu mnie wcięło. To nie był jakiś niewinny deszczyk. Na dworze panowała prawdziwa ulewa. Myślałam, że to mi się śni. Od kiedy w naszym upalny Los Angeles tak pada deszcz?! Ledwo było widać mój samochód, przez tą „szklaną ścianę”. Zawiesiłam torbę na ramię i w mgnieniu oka dobiegłam do swojego samochodu. Rzuciłam książki na siedzenie obok i pomachałam gosposi, wyjeżdżając z domowego podjazdu.
Byłam naprawdę zdziwiona, że pada. Przecież to jest Los Angeles do cholery! Jak to możliwe? A jednak… Raz na jakiś czas zdarzają się wyjątki i nawet tutaj, w upalnej Kalifornii spadnie deszcz. No ale jak już do porządnie. Lało jak z cebra. Miałam szczęście, że siedziałam w przytulnym samochodzie. Niestety do szkoły jeszcze kawałek… Dotychczas na chodnikach nie spotkałam nikogo…. Aż do teraz. Kilka metrów przede mną, w tej ulewie, szedł chłopak. Miał plecak, więc zapewnie był w drodze do szkoły, a głowę ukrywał pod kapturem, zapewne próbując uchronić się przed deszczem, jednak wątpiłam, żeby to mu coś dało. Przejechałam obok niego i z ciekawości spojrzałam w boczne lusterko. Gwałtownie wcisnęłam hamulec, jednocześnie zatrzymując się na środku ulicy. Miałam szczęście, że nikt za mną nie jechał, bo zapewne tył byłby już wgnieciony. Widziałam, że chłopak momentalnie zwolnił, a ja opuściłam szybę i wychyliłam się w jego stronę.
-No wsiadaj, zanim całkiem zmokniesz. – zachęciłam go, jednocześnie ponaglając. Chłopak niepewnie odłożył drzwi od mojego auta. Wzięłam torebkę z siedzenia obok i rzuciłam ją na tył. – Cześć Justin. – odezwałam się pierwsza, gdy siedział już wygodnie w fotelu. Zatrzasnął drzwi, swój plecak położył na swoje stopy, za co go skarciłam. Momentalnie zrozumiał o co chodzi i wrzucił swoje rzeczy do tyłu. Zdjął kaptur i przeczesał lekko wilgotne włosy.
-Cześć. – odpowiedział niepewnie. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam z miejsca w stronę szkoły.
– Dlaczego szedłeś w takiej ulewie? – próbowałam nawiązać jakoś rozmowę, żeby chłopak wreszcie się rozluźnił i nie był taki spięty.
-Muszę się przecież jakoś dostać do szkoły, a samochodu niestety nie posiadam.
-Rozumiem przecież. Ale są autobusy, nie?
-Zaspałem. – wyjaśnił dobitnie jednocześnie zamykając temat. Westchnęłam ze zrezygnowaniem, nawet już nie próbując nawiązać kontaktu. Ku mojemu zdziwieniu chłopak zrobił to za mnie. – Mogę cie o coś spytać? – zapytał nieśmiało.
-Jasne. Wal śmiało.
-O co ci chodzi? – zaskoczył mnie tym pytaniem. Jeżeli mam być szczera to nawet nie miałam pojęcia o co może pytać.
-Huh?
-Pytam o twój stosunek wobec mnie. Najpierw mnie ośmieszasz przy całej szkole, dogryzasz mi i w ogóle zapewne kontynuując rodzinną tradycję po swoim bracie… A teraz od jakiegoś czasu nastąpiła w twoim zachowaniu diametralna zmiana. Jesteś miła, rozmawiasz ze mną jak równy z równym. O co chodzi? – wreszcie przestał być taki spięty, jednak pewność jego głosu nieco mnie zaskoczyła.
-Szczerze? – zapytałam, zerkając w jego stronę. Kiwnął tylko głową więc kontynuowałam. – Miałam cholerne wyrzuty sumienia. Tak po prostu. Stwierdziłam, że nie powinnam się tak zachowywać, nie powinnam cię oceniać, bo prawda jest taka, że nawet dobrze się nie znamy. Dlatego próbuję jakoś w ten sposób ci to wynagrodzić… - wyjaśniłam niepewnie. Justin od początku był ze mną szczery, więc dlaczego ja nie mogłam zrobić dla niego tego samego? No właśnie.
-Dzięki. – powiedział tylko. – Nie jesteś jednak taka zła… - zaczął, jednak momentalnie zmilkł, zdając sobie sprawę z tego co powiedział. Zaśmiałam się tylko. Chciałabym zobaczyć, jego minę, jednak wolałam nie odwracać wzroku od drogi.
-Jak widać. Miałeś prawo wyrobić sobie o mnie taką opinię. Nie mam ci tego za złe. Będę się starała żebyś zmienił zdanie.
-Już to zrobiłem. – odpowiedział szybko, nie patrząc na mnie. Zawstydzałam go, czy jak?
-A jak wracasz z powrotem? – zapytałam, jednocześnie ucinając temat dotyczący tego czy jestem wredna czy może jednak nie.
-Tak samo. W godzinach w których kończymy lekcje, autobusy nie kursują, a nie chce mi się czekać półtorej godziny na kolejny. Mama jest dzisiaj na rozmowie o pracę, więc też raczej mnie nie odbierze.
-Twoja mama nie ma pracy? – zapytałam zdziwiona. Przypomniałam sobie rozmowę z Ryanem. Skarciłam się w myśli za mój nietakt. – Przepraszam, nie powinnam pytać, to nie moja sprawa. – zrekompensowałam się szybko.
-Nie, to nic takiego. Po prostu zwolnili ją ostatnio i tyle.  – skoro mają taką trudną sytuację, to może mogłabym im jakoś pomóc?
-A co twoja mama robi? – zapytałam niejasno. – O pracę pytam. Jeśli jest to znowu nieodpowiednie pytanie, to po prostu nie odpowiadaj.
-Różnie… Ostatnio pracowała w supermarkecie jako sprzedawczyni, kiedyś jako zwykła sprzątaczka… Nie ma studiów, bo przeszkodziłem jej w nauce. – wyjaśnił pół żartem, pół serio. Zaśmialiśmy się lekko oboje.
-Jasne. Zaczekaj chwilę. – zatrzymałam samochód na poboczu i sięgnęłam do torebki po telefon. Czułam na sobie wzrok szatyna, ale nie przejmowałam się tym za bardzo. Wybrałam dobrze znany mi numer. – Cześć tato. – odezwałam się od razu, gdy usłyszałam jego głos. – Mam nietypowe pytanie… Mówiłeś, że w tym jednym centrum będzie nowy sklep, prawda? – zapytałam, upewniając się. Nie zwracałam uwagi na szatyna, chociaż miałam wrażenie, że pali mnie jego spojrzenie. Tata przytaknął. – A nie wiesz czy mają już tam kogoś do obsługi? – uśmiechnęłam się z satysfakcją, gdy usłyszałam odpowiedź, jaką akurat chciałam. – To możesz przestać szukać. Możesz gdzieś zapisać… Pani… - spojrzałam pytająco na Justina jednak, ten nie miał pojęcia o co mi chodzi. – Jak nazywa się twoja mama? – zapytałam z rozbawieniem.
-Pattie Mallette… - odpowiedział mi zmieszany. – Ale co…
-Zapisz tato, Patricia Mallette. Przywiozę dzisiaj do domu jej CV, dobrze? Pa tatku. – zakończyłam rozmowę i ruszyłam ponownie w drogę do szkoły.  –No co? – zapytałam swojego towarzysza. Szatyn patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Czy ty właśnie…
-Oj daj spokój. – przerwałam mu. – To tak na wszelki wypadek. Jeśli nie przyjmą twojej mamy tam gdzie dzisiaj poszła na rozmowę, ma zaklepane miejsce w najbliższym centrum handlowym.
-Ale…
-Żadnego ale. Daj mi chociaż w ten sposób wynagrodzić wszystko co zrobiłam. Chcę się pozbyć wreszcie tych cholernych wyrzutów sumienia. – zaśmiałam się wesoło. Nawet nie wiem jak to się stało, ale już po chwili znaleźliśmy się na szkolnym parkingu. Zaczęliśmy się zbierać do wyjścia. – Po lekcjach, widzimy się przy moim samochodzie. – powiedziałam i wysiadłam z auta. Chłopak szybko uczynił to samo i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Ale jak to?
-Myślisz, że przestanie padać? Proszę cię. A tak w ogóle, muszę przecież wziąć od ciebie papiery twojej mamy, więc żadnego ale. Zresztą, i tak ostatnią lekcje mamy razem. – gdy zobaczyłam, że chłopak zabrał wszystkie swoje rzeczy, zamknęłam auto pilotem i pobiegłam do szkoły, żeby bardzo nie zmoknąć. Szatyn po chwili do mnie dołączył. Uśmiechnęłam się w jego stronę. – Do zobaczenia później. – powiedziałam z uśmiechem i szybkim krokiem skierowałam się do swojej szafki.
Domyślałam się, że jeszcze nigdy nikogo nie zadziwiłam tak bardzo jak dzisiaj Justina. W sumie, to zaczęłam przerażać samą siebie. A może to był właśnie pierwszy krok do zmienienia swojego życia na lepsze?

~*~
SUPRISE!:)

Zaskoczyłam Was? Wątpię. No, ale cóż. powiedzmy, że się starałam. Do następnego!:)

Buziaki!:*

PS: Dziękuję, za poprzednie 7 komentarzy!:)

10 komentarzy:

  1. KURWA PRZEZ CIEBIE NIE MOGGĘ OBEJRZEĆ FILMU! A TY JUŻ WIESZ DLACZEGO! BO PISZESZ "ZAJEBIŚCIE< WSPANIALE I REWELACYJNIE" XD
    Linexe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze, kolejny cudowny rozdział :D jesteś niesamowita!.. A ja cholernie niecierpliwa i mam szczerą nadzieję, że nowy pojawi się jak najszybciej, bo jestem niezmiernie ciekawa ciągu dalszego. Wreszcie ta dziewczyna okazała serce, bosko. Uwielbiam Twój styl pisania, masz dryg. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chcę nowy rozdziaaaaaaaaaaaaaaał! Teraz, już, w trybie natychmiastowym! Aż nie mogę się doczekać, co będzie dalej. :3 co prawda trochę dziwnie mi się czyta opowiadania, w których Bieber jest taką osobą raczej recesywną, a dziewczyna dominującą, ale tak lubię twoje opowiadania, że już mi to nie przeszkadza. :D czaruj kolejny rozdział i dodawaj jak najszybciej :*
    Kwaskowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Totalnie mnie zaskoczyłaś rozdziałem, przyznam, że jest niesamowity, nie spodziewałam się, że g. bohaterka zaprosi go do swojego samochodu i jeszcze z nim normalnie pogada a co dopiero załatwi jego matce pracę. Jejku jestem mega zaskoczona ;D Podoba mi się i to strasznie, czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się podobało, taka diametralna zmiana, szczerze to dziwnie mi się czyta o Justinie w roli zwykłego chłopaka, najczęściej dzieje się tak, że jest jakaś zwykła dziewczyna, ewentualnie ma jakiś talent bądź wyjeżdża gdzieś i bam! poznaje gwiazdę, ty piszesz inaczej i to mi się podoba, uważam, że najważniejszy jest oryginalny pomysł, czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  6. jak zwykle ja i mój zapłon z komentarzami :3
    no wybacz ale jestem gapa i mam czasem miliard rzeczy na głowie i zwyczajnie niektóre mi z niej wypadają xd
    No ale przeczytałam, mnie się jak najbardziej podoba, bo świetnie napisane, przemyślane no cud miód orzeszki *,*
    i mnie tam zaskoczyłaś :3

    OdpowiedzUsuń
  7. awww, jakie to fajne <3
    przeczytałam wszystkie i chce więcej <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku *.* stworzylas kolejne genialne opowiadanie :) czekam na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne jest to opowiadanie. A ty bardzo fajnie piszesz.
    I fajne jest też to, że to tym razem Justin jet tym
    'zwykłym' chłopakiem, bo zazwyczaj w opowiadaniach
    jest to dziewczyna :D Nie mogę się doczekać
    kolejnego rozdzału. x

    OdpowiedzUsuń