Miałam rację, to była chyba moja najlepsza impreza w życiu! Małe, pięcioosobowe
grono, zajebiste, schłodzone drinki… Żyć nie umierać! Siedzieliśmy sobie
wszyscy w naszym boksie, który zarezerwowałam kilka minut po tym jak postanowiliśmy,
że tutaj przychodzimy. Rozglądałam się wokoło lekko przytłoczona. Chłopacy od
razu gdy się poznali, złapali wspólny język, Leoni, jak to ona, była wszędzie
tylko nie tam gdzie ja… Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, to właśnie prawda.
Podczas gdy ja siedziałam i popijałam trzeciego drinka, ta zapewne owijała
sobie wokół palca jakiegoś kolesia. I nie. Nie pierwszego, a któregoś z kolei.
Oj nasłucham się dzisiaj w nocy, nasłucham… Ten to był taki, a tamten to był
taki.
Rozejrzałam się po klubie, jednak za dużo nie mogłam dostrzec przez te
wszystkie migoczące światła i lasery. Dym, ale nie papierosowy, unosił się w
powietrzu, zapewne żeby dodać jakiegoś tam „klimatu” imprezie… Być może ludziom
zasuwającym na parkiecie się to podobało, ale nie mi. Westchnęłam ze
zrezygnowaniem. Cofam to co powiedziałam, o moim najlepszym wieczorze w życiu.
Może i taki był na początku, gdy jeszcze ktokolwiek ze mną rozmawiał. Josh
zagadywał Justina praktycznie na każdy temat, a Ryan uganiał się za Leo, która
miała go, za przeproszeniem, totalnie w dupie. W przeciągu tych dwóch godzin
powiedziałam mu z trzy razy, że moja kuzynka nie ma ochoty na żaden poważny
związek, żeby nie robił sobie nadziei, bo ona tak czy tak za tydzień wyjedzie i
wszystko się skończy… Nawet opowiedziałam mu historię Brook i Josha, ale to go
także nie zraziło. Podniosłam się z kanapy, przez co szatyn z brunetem,
nareszcie, zwrócili na mnie uwagę.
-Gdzie idziesz? – zainteresował się Josh.
-Do baru. – rzuciłam krótko. Ignorując ich zaniepokojone
spojrzenia, poszłam tam gdzie zamierzałam. Usiadłam na stołku barowym i
rozglądałam się po parkiecie, czekając aż któryś z barmanów do mnie podejdzie.
Oh, jakież było moje zdziwienie, gdy zaczęła mnie obsługiwać jakaś
dwudziesto-paroletnia kobieta. Zamówiłam sobie już trzecią Tequilę. Wypiłam ją
duszkiem i zagryzłam limonką. Miałam zamiar zamówić ją ponownie, gdy podszedł
do mnie jakiś chłopak i zagadał. Tak po prostu. Był wysoki, dobrze zbudowany…
Kosmyki jego czarnych włosów, błąkały się leniwie po jego głowie, tworząc tak
zwany „artystyczny nieład”, dzięki któremu wyglądał bardzo uroczo. Robił bardzo
dobre wrażenie. Był kolejnych chłopakiem, który się mną zainteresował, jednak
liczyłam na to, że nie był takim idiotą jak poprzedni, którzy próbowali mnie
zagadać i zaciągnąć do toalety na szybki numerek. Przykre, ale prawdziwe.
-Will. – przedstawił się. Odpowiedziałam mu tym
samym. – Bardzo ładne imię. Co tutaj robisz, sama? – zapytał podejrzliwie. Nie
no… Zaczyna się.
-Nie jestem sama. – wyjaśniłam szybko, ale chyba
jednak za szybko, bo wyglądał jakby nie do końca mi wierzył. – Moi znajomi
rozlecieli się gdzieś po klubie, ale zapewne za chwilę się znajdą.
-A to chyba, że. – odpuścił. Zamówił kolejne dwie
kolejki, jednak tym razem pił razem ze mną. Porozmawialiśmy chwilę i ruszyliśmy
na parkiet. Przyszłam na imprezę, więc nic w tym dziwnego, prawda? Żeby dojść
do miejsca, w którym tańczył tłum ludzi, musieliśmy przejść niedaleko naszego
boksu, więc mogłam bez problemu spojrzeć co robią chłopacy. Jak się okazało,
przy naszym stoliku brakowało tylko i wyłącznie mnie, co nieźle mnie zdziwiło.
Leoni siedzi? Od kiedy? Justin rozglądał się wokoło, jakby wyszukiwał wzrokiem
jakiejś kandydatki na spędzenie dzisiejszego wieczoru (pomijam fakt, że chyba trzy
się za nim oglądały, gdy tylko przekroczyliśmy próg, ale on całkowicie je
zignorował). Josh rozmawiał z Ryanem, czyli nic nadzwyczajnego. Ku mojemu
zaskoczeniu, Leoni mnie zauważyła. Wystarczyła nanosekunda, żeby na jej twarzy
zagościł szeroki uśmiech na widok Willa i naszych złączonych rąk w drodze na
parkiet. Pokazałam jej dyskretnie język, tak by chłopak tego nie zauważył. Gdy
już znaleźliśmy się na parkiecie, nie mogliśmy się od siebie oderwać. Lekko
opóźnione działanie alkoholu dawało się we znaki, jednak nie aż tak bardzo,
żebym nie wiedziała co robię. Will tak samo. Przetańczyliśmy może z pięć
piosenek, gdy w końcu nasze usta się złączyły. Nie powiem, że nie czekałam na
ten moment, bo bym skłamała. Tak naprawdę, mój towarzysz był jednym z największych
ciach na tej imprezie, więc nie ma co się dziwić. Nasze języki walczyły o
dominację, a w moim ciele momentalnie wybuchło pożądanie. Przybliżyłam się do
chłopaka jeszcze bardziej, wypychając delikatnie biodra w jego stronę. Był to
jeden z moich dyskretnych znaków, który jak widać, został bardzo dobrze
odebrany, bo nie minęła minuta, a my całowaliśmy się bez opamiętania w jednej z
toalet.
*
-Gdzie tak zniknęłaś? – zapytała Leoni jeszcze
zanim zdążyłam zająć swoje miejsce w naszym boksie.
-Piłam, tańczyłam i takie tam. – wyjaśniłam i
pokazałam jej język.
-I takie tam, mówisz… - zacytowała mnie z tym
swoim znaczącym uśmieszkiem. Wywróciłam tylko oczami i rozejrzałam się wokoło.
Will stwierdził, że będzie się zmywał do domu bo jutro wieczorem ma jakąś rodzinną
imprezę. Podziękował za wspólnie spędzony czas, podałam mu swój numer telefonu,
bo obiecał, że się odezwie. Zobaczymy, ale mam nadzieję, że nie blefował.
Naprawdę fajny z niego chłopak, no! Rozejrzałam się wokoło. Na parkiecie
tańczyło coraz mniej ludzi, ale impreza jeszcze się nie kończyła. Większość
zapewne zniknęła w „ustronne miejsce” i gdy skończą, wrócą na parkiet. Jeśli
chodzi o nasze miejsce… Moja kuzynka właśnie łapała kontakt wzrokowy z jakimś
przystojniakiem z boksu z naprzeciwka. Josh upijał Ryana, a Justin? Siedział i
rozmawiał razem z nimi, machając słomką. Zauważyłam, że jego szklanka była
pusta. Zresztą tak jak moja.
-Justin, idziemy po drinki? – zapytałam. Chłopak
przeniósł wzrok ze swojego kumpla na mnie i po chwili zastanowienia przytaknął.
– Leo idziesz z nami?
-Emmm… Wiesz co, nie. Skoczę dorobić się więcej
znajomych na facebooku. – oświadczyła i mrugając znacząco, oddaliła się w
stronę boksu naprzeciwko. Wywróciłam oczami i zaśmiałam się pod nosem.
-Chłopacy chcecie coś? – upewniłam się. Ryan nie
był zdolny mi odpowiedzieć, ale Josh go wyręczył.
-Przynieś cztery shoty czystej jeśli możesz. Chcę
zobaczyć ile jeszcze wytrzyma, zanim padnie plackiem pod stół.
-Jasne. – powiedziałam przez śmiech. Mój
towarzysz również nie krył rozbawienia. Jeśli chodzi o stan upojenia Justina,
cóż… Na pewno był lekko zamroczony, ale nie wypił tyle co ja. Oszczędzał się
jak nic, ale…. Dlaczego? To impreza! Powinien się bawić, cieszyć, nie
przejmować niczym, a nie liczyć ile kieliszków jest w stanie wypić… Chyba nawet
jeszcze ani razu nie widziałam go na parkiecie… - Co ty taki jakiś cichy?
– zapytałam, gdy zajęliśmy stołek przy barze i czekaliśmy aż ktoś do nas
podejdzie.
-Ja? Ryan twierdzi, że buzia mi się nie zamyka. –
odpowiedział ze śmiechem.
-No tak. Jest już w takim stanie, że jak mu
powiesz chociażby jedno słowo, to głowa go zaboli. – przyznałam. Szatyn zgodził
się ze mną bez wahania. Zamówiliśmy to o co prosił mój kuzyn, no i po dwa
drinki dla siebie. Wypiliśmy je przy barze, rozmawiając na jakiś błahy temat.
Alkohol po raz kolejny ze zdwojoną siłą zaczął przepływać przez moje żyły.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy, zresztą Justin również tak jakby się
rozluźnił. Wzięliśmy cztery kieliszki z wódką do naszego boksu, gdzie Ryan
lekko się pobudził. Położyliśmy mu przed nosem trunek, na co zaświeciły mu się
oczy. Justin zamierzał już usiąść, gdy mu na to nie pozwoliłam.
-E, eee! Nie ma tak! Przesiedziałeś całą imprezę.
– zaznaczyłam, chwytając go za rękę i powstrzymując przed tym co zamierzał
zrobić. Chłopak na małą sekundę spojrzał na nasze splecione dłonie, ale zaraz
potem przeniósł wzrok na moją twarz, na której widniało znaczące spojrzenie.
-Ale, ja nie tańczę. – przyznał. Wywróciłam
oczami i ignorując jego protesty zaczęłam ciągnąć go na parkiet.
-Oj już przestań. – zaśmiałam się, próbując jakoś
go uspokoić. Znowu wyglądał na spiętego. Postanowiłam, że trochę ułatwię mu
zadanie. Prowadziłam go między ludźmi w najciemniejszy zakątek, tam, gdzie
przez większą część imprezy działy się… różne rzeczy. Cały czas znajdowaliśmy
się wśród tańczących ludzi, jednak byliśmy w takim miejscu, gdzie nikt nie
zwracał na nas uwagi. Skoro wstydliwy Justin znowu zawładnął jego ciałem i
umysłem, musiałam pomóc mu, odnaleźć w sobie tą pokaleczoną pewność siebie. –
Nie denerwuj się. Rozluźnij mięśnie i… się ruszaj. Jakkolwiek, ale się ruszaj.
– wytłumaczyłam. Nie było w tym nic trudnego. Chłopak posłuchał moich rad,
jednak nadal robił to wszystko z pewnym wahaniem.
-Pewnie wyglądam jak kompletny idiota. – wyznał
mi do ucha w pewnym momencie. Zaśmiałam się tylko i pokręciłam głową ze
zrezygnowaniem. Zastanowiłam się jak dodać mu otuchy i zaczęłam przyglądać się
tańczącym chłopakom. Gdy w końcu ujrzałam to czego potrzebowałam, odwróciłam
się z powrotem do Justina. Chwyciłam go za kark i pochyliłam w swoją stronę.
Muzyka była za głośna, żeby usłyszał mnie bez krzyczenia mu do ucha, a był za
wysoki, żebym sama mogła to zrobić, więc musiał się poświęcić i na chwilę
pochylić.
-Zobacz. Idealnie za moimi plecami… - zaczęłam i
przekręciłam się trochę w prawo, ciągnąć za sobą szatyna. - ...tańczy chłopak.
Chodzi mi o tego w tych czarnych jeansach… ma na sobie niebieską koszulę i
adidasy. Widzisz? – Justin tylko przytaknął. – Patrz na niego przez chwilę, jak
tańczy. Jestem pewna, że to poprawi ci humor. – jak zwykle miałam rację.
Chłopak po chwili próbował stłumić w sobie śmiech. Średnio mu to wychodziło,
ale liczą się chęci, prawda?
-Jesteś okrutna. – przyznał.
-Wiem.
*
Cholerny uparciuch, no! Już od
dobrych pięciu minut stoimy taksówką przed bramą mojego domu i namawiamy
Justina aby razem z Ryanem u mnie nocowali. W końcu… I tak jesteśmy sami
w domu. Te argumenty ich nie przekonywały, więc Josh spróbował innej taktyki.
Stwierdził, że Ryan nie może w takim stanie iść do domu czym ostatecznie
przekonał chłopaków do wspólnego nocowania. Zapłaciłam taksówkarzowi i
wpuściłam całą gromadę do mieszkania. Mój kuzyn, który przez ten cały czas
podtrzymywał Ryana, położył go na moim ulubionym fotelu w salonie. Nasza
czwórka skierowała się natomiast do kuchni. Moje kuzynostwo czuło się jak u
siebie, więc nie minęła chwila a szperali w każdej możliwej szafce w
poszukiwaniu czegoś godnego ich uwagi, co mogliby zjeść. Justin stał
tylko na środku z zakłopotaniem wymalowanym na twarzy. Zaśmiałam się na widok
jego miny i po raz kolejny tej nocy chwyciłam go za rękę pokazując zawartość
swojej lodówki. Jak się okazało Daphne zrobiła masę naleśników z nutellą i
schowała je do lodówki na później. Podziękowałam w duchu tej kobiecie, bo ona
zawsze myśli o wszystkim. Zabrałam jedzenie i wstawiłam je do mikrofalówki w
celu podgrzania go. Leo i Josh obładowali się w różnego rodzaju chrupki, chipsy
i ciastka. Wynieśli wszystko do salonu i ułożyli na ławie. Kazałam im przy
okazji rozłożyć kanapę, żebyśmy mieli gdzie się wszyscy położyć. Mebel był na
tyle duży, że na pewno zmieściłby się też Ryan, ale jak widać, jemu fotel jak
najbardziej odpowiadał. Gdy tylko usłyszałam dźwięk, który oznajmił nam, że
jedzenie gotowe, poprosiłam Justina, żeby zgarnął jakieś cztery kartony soków i
razem poszliśmy do mojego kuzynostwa, które grzebało coś przy DVD. Jak się
okazało, z zamiarem włączenia jakiegoś filmu. Ułożyłam się wygodnie na kanapie,
zaraz obok mnie położył się Justin, porywając z talerza jeden z kilkunastu
naleśników. Josh położył się z brzegu zaklepując sobie paprykowe chipsy, a Leo…
Leo wcisnęła się jeszcze obok mnie z paczką żelków w ręku. Zapowiadała się miła
noc, albo poranek. Jak kto woli.
~*~
Wywiązałam się. Być może jest to ostatni raz, bo od jutra zaczynam mieć niezły "zapierdol". Osiemnastka, koncerty, szkoła... nie wiem jak będzie z rozdziałem na przyszły tydzień, ale zrobię co w mojej mocy! Na razie, mam nadzieję, że zadowala Was ten:)
Jeśli możecie wbijajcie na TEGO BLOGA. Opowiadania są naprawdę ciekawe i w ogóle takie jakieś fajne.... No i przy okazji wywołacie uśmiech na twarzy mojej najlepszej przyjaciółki<3
Do następnego!:*:*:*
Buziaki!
PS:Dziękuję za 8 komentarzy pod poprzednim rozdziałem oraz ponad 6tys wyświetleń na blogu. Naprawdę to dla mnie wiele znaczy<3
Już myślałam, że ona go pocałuje jak go za kark złapała a tu nici. buuuu. I jest jeszcze jedna rzecz, której okropnie nie lubię i cię za nią powinnam zamordować! CHŁOPACY, piszę się CHŁOPCY. Proszę nie denerwuj mnie, bo to jest takie nie gramatyczne i coś mnie aż trafia xD
OdpowiedzUsuńAle w każdym razie rozdział mi się podobał. (Choć czekam na bardziej gorętsze scenki, bo tu żadnych nie ma xD w sensie z Justinem, a nie z jakimś tam Willem) A więc mogę jeszcze dodać, że czekam na nn.
Linexe.
Świetny rozdział. Podoba mi się akcja :D Nie wiem co napisać, bo kompletnie nie mam weny na pisanie komentarzy. Cóż z niecierpliwością czekam na 14 ;D
OdpowiedzUsuńAaaaaa, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham. *-* normalnie nie mogę się oderwać od tego opowiadania i tak strasznie żałuję, że nie mogę go jeszcze przeczytać w całości... pewnie przesiedziałabym nad nim całą noc, tak bym się zaczytała :3
OdpowiedzUsuń@TheOneDreamy // Kwaskowa
Skrępowany Justin? A to nowość hahahaha XD Notka super czekam na kolejną :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, bardzo mi się podoba i oczywiście czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńliczyłam na coś ostrzejszego w klubie z justinem, ale niestety.. :( rozdział i tak świetny i czekamy co będzie rano :D <3
OdpowiedzUsuńFajny blog. Pierwszy raz go komentuję i uważam, że to jeden z najlepszych na blogspocie! Gratulacje! ♥, Alex [http://my-private-diary-number-489.blogspot.com/]
OdpowiedzUsuńŚwietny roozdział!! nie mogę doczekać się kolejnego, dodawaj jak najszybciej.! :D
OdpowiedzUsuń*.* Świetny blog. jeeeeny kocham to opowiadanie! <3! :D
OdpowiedzUsuńi mam pytanie oprócz tego prowadzisz jeszcze jakieś opowiadanie, chętnie przeczytam. ;)
-EM
sdhagakado świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twój styl pisania.
Łał świetna notka < 3 .. Zapraszam na mojego bloga : http://dieinyourarms-justinbieber.blog.pl/ . Dopiero zaczynam ; D
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do THE VERSATILE BLOGGER AWARD :) Info na moim blogu http://too-young-for-eternity.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńgenialne opowiadanie! możesz mnie poinformować jak dodasz nowy rozdział? @dajtymbarka
OdpowiedzUsuńI am sure this post hаs touсhed
OdpowiedzUsuńаll the internet рeople, its really really good piесe of writing on building up nеw ωeb sitе.
my blοg szukam-dziewczyny.net
dziewczyno uwielbiam tego bloga *.* dzisiaj wszystkie rozdziały przeczytałam. on jest mega :D
OdpowiedzUsuńpojawi się coś tutaj jeszcze? :c tęsknimy za tobą :c
OdpowiedzUsuń