piątek, 15 marca 2013

~TRZYNASTY~



                Miałam rację, to była chyba moja najlepsza impreza w życiu! Małe, pięcioosobowe grono, zajebiste, schłodzone drinki… Żyć nie umierać! Siedzieliśmy sobie wszyscy w naszym boksie, który zarezerwowałam kilka minut po tym jak postanowiliśmy, że tutaj przychodzimy. Rozglądałam się wokoło lekko przytłoczona. Chłopacy od razu gdy się poznali, złapali wspólny język, Leoni, jak to ona, była wszędzie tylko nie tam gdzie ja… Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, to właśnie prawda. Podczas gdy ja siedziałam i popijałam trzeciego drinka, ta zapewne owijała sobie wokół palca jakiegoś kolesia. I nie. Nie pierwszego, a któregoś z kolei. Oj nasłucham się dzisiaj w nocy, nasłucham… Ten to był taki, a tamten to był taki.
                Rozejrzałam się po klubie, jednak za dużo nie mogłam dostrzec przez te wszystkie migoczące światła i lasery. Dym, ale nie papierosowy, unosił się w powietrzu, zapewne żeby dodać jakiegoś tam „klimatu” imprezie… Być może ludziom zasuwającym na parkiecie się to podobało, ale nie mi. Westchnęłam ze zrezygnowaniem. Cofam to co powiedziałam, o moim najlepszym wieczorze w życiu. Może i taki był na początku, gdy jeszcze ktokolwiek ze mną rozmawiał. Josh zagadywał Justina praktycznie na każdy temat, a Ryan uganiał się za Leo, która miała go, za przeproszeniem, totalnie w dupie. W przeciągu tych dwóch godzin powiedziałam mu z trzy razy, że moja kuzynka nie ma ochoty na żaden poważny związek, żeby nie robił sobie nadziei, bo ona tak czy tak za tydzień wyjedzie i wszystko się skończy… Nawet opowiedziałam mu historię Brook i Josha, ale to go także nie zraziło. Podniosłam się z kanapy, przez co szatyn z brunetem, nareszcie, zwrócili na mnie uwagę.
-Gdzie idziesz? – zainteresował się Josh.
-Do baru. – rzuciłam krótko. Ignorując ich zaniepokojone spojrzenia, poszłam tam gdzie zamierzałam. Usiadłam na stołku barowym i rozglądałam się po parkiecie, czekając aż któryś z barmanów do mnie podejdzie. Oh, jakież było moje zdziwienie, gdy zaczęła mnie obsługiwać jakaś dwudziesto-paroletnia kobieta. Zamówiłam sobie już trzecią Tequilę. Wypiłam ją duszkiem i zagryzłam limonką. Miałam zamiar zamówić ją ponownie, gdy podszedł do mnie jakiś chłopak i zagadał. Tak po prostu. Był wysoki, dobrze zbudowany… Kosmyki jego czarnych włosów, błąkały się leniwie po jego głowie, tworząc tak zwany „artystyczny nieład”, dzięki któremu wyglądał bardzo uroczo. Robił bardzo dobre wrażenie. Był kolejnych chłopakiem, który się mną zainteresował, jednak liczyłam na to, że nie był takim idiotą jak poprzedni, którzy próbowali mnie zagadać i zaciągnąć do toalety na szybki numerek. Przykre, ale prawdziwe.
-Will. – przedstawił się. Odpowiedziałam mu tym samym. – Bardzo ładne imię. Co tutaj robisz, sama? – zapytał podejrzliwie. Nie no… Zaczyna się.
-Nie jestem sama. – wyjaśniłam szybko, ale chyba jednak za szybko, bo wyglądał jakby nie do końca mi wierzył. – Moi znajomi rozlecieli się gdzieś po klubie, ale zapewne za chwilę się znajdą.
-A to chyba, że. – odpuścił. Zamówił kolejne dwie kolejki, jednak tym razem pił razem ze mną. Porozmawialiśmy chwilę i ruszyliśmy na parkiet. Przyszłam na imprezę, więc nic w tym dziwnego, prawda? Żeby dojść do miejsca, w którym tańczył tłum ludzi, musieliśmy przejść niedaleko naszego boksu, więc mogłam bez problemu spojrzeć co robią chłopacy. Jak się okazało, przy naszym stoliku brakowało tylko i wyłącznie mnie, co nieźle mnie zdziwiło. Leoni siedzi? Od kiedy? Justin rozglądał się wokoło, jakby wyszukiwał wzrokiem jakiejś kandydatki na spędzenie dzisiejszego wieczoru (pomijam fakt, że chyba trzy się za nim oglądały, gdy tylko przekroczyliśmy próg, ale on całkowicie je zignorował). Josh rozmawiał z Ryanem, czyli nic nadzwyczajnego. Ku mojemu zaskoczeniu, Leoni mnie zauważyła. Wystarczyła nanosekunda, żeby na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech na widok Willa i naszych złączonych rąk w drodze na parkiet. Pokazałam jej dyskretnie język, tak by chłopak tego nie zauważył. Gdy już znaleźliśmy się na parkiecie, nie mogliśmy się od siebie oderwać. Lekko opóźnione działanie alkoholu dawało się we znaki, jednak nie aż tak bardzo, żebym nie wiedziała co robię. Will tak samo. Przetańczyliśmy może z pięć piosenek, gdy w końcu nasze usta się złączyły. Nie powiem, że nie czekałam na ten moment, bo bym skłamała. Tak naprawdę, mój towarzysz był jednym z największych ciach na tej imprezie, więc nie ma co się dziwić. Nasze języki walczyły o dominację, a w moim ciele momentalnie wybuchło pożądanie. Przybliżyłam się do chłopaka jeszcze bardziej, wypychając delikatnie biodra w jego stronę. Był to jeden z moich dyskretnych znaków, który jak widać, został bardzo dobrze odebrany, bo nie minęła minuta, a my całowaliśmy się bez opamiętania w jednej z toalet.

*

-Gdzie tak zniknęłaś? – zapytała Leoni jeszcze zanim zdążyłam zająć swoje miejsce w naszym boksie.
-Piłam, tańczyłam i takie tam. – wyjaśniłam i pokazałam jej język.
-I takie tam, mówisz… - zacytowała mnie z tym swoim znaczącym uśmieszkiem. Wywróciłam tylko oczami i rozejrzałam się wokoło. Will stwierdził, że będzie się zmywał do domu bo jutro wieczorem ma jakąś rodzinną imprezę. Podziękował za wspólnie spędzony czas, podałam mu swój numer telefonu, bo obiecał, że się odezwie. Zobaczymy, ale mam nadzieję, że nie blefował. Naprawdę fajny z niego chłopak, no! Rozejrzałam się wokoło. Na parkiecie tańczyło coraz mniej ludzi, ale impreza jeszcze się nie kończyła. Większość zapewne zniknęła w „ustronne miejsce” i gdy skończą, wrócą na parkiet. Jeśli chodzi o nasze miejsce… Moja kuzynka właśnie łapała kontakt wzrokowy z jakimś przystojniakiem z boksu z naprzeciwka. Josh upijał Ryana, a Justin? Siedział i rozmawiał razem z nimi, machając słomką. Zauważyłam, że jego szklanka była pusta. Zresztą tak jak moja.
-Justin, idziemy po drinki? – zapytałam. Chłopak przeniósł wzrok ze swojego kumpla na mnie i po chwili zastanowienia przytaknął. – Leo idziesz z nami?
-Emmm… Wiesz co, nie. Skoczę dorobić się więcej znajomych na facebooku. – oświadczyła i mrugając znacząco, oddaliła się w stronę boksu naprzeciwko. Wywróciłam oczami i zaśmiałam się pod nosem.
-Chłopacy chcecie coś? – upewniłam się. Ryan nie był zdolny mi odpowiedzieć, ale Josh go wyręczył.
-Przynieś cztery shoty czystej jeśli możesz. Chcę zobaczyć ile jeszcze wytrzyma, zanim padnie plackiem pod stół.
-Jasne. – powiedziałam przez śmiech. Mój towarzysz również nie krył rozbawienia. Jeśli chodzi o stan upojenia Justina, cóż… Na pewno był lekko zamroczony, ale nie wypił tyle co ja. Oszczędzał się jak nic, ale…. Dlaczego? To impreza! Powinien się bawić, cieszyć, nie przejmować niczym, a nie liczyć ile kieliszków jest w stanie wypić… Chyba nawet jeszcze ani razu nie widziałam go na parkiecie…  - Co ty taki jakiś cichy? – zapytałam, gdy zajęliśmy stołek przy barze i czekaliśmy aż ktoś do nas podejdzie.
-Ja? Ryan twierdzi, że buzia mi się nie zamyka. – odpowiedział ze śmiechem.
-No tak. Jest już w takim stanie, że jak mu powiesz chociażby jedno słowo, to głowa go zaboli. – przyznałam. Szatyn zgodził się ze mną bez wahania. Zamówiliśmy to o co prosił mój kuzyn, no i po dwa drinki dla siebie. Wypiliśmy je przy barze, rozmawiając na jakiś błahy temat. Alkohol po raz kolejny ze zdwojoną siłą zaczął przepływać przez moje żyły. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, zresztą Justin również tak jakby się rozluźnił. Wzięliśmy cztery kieliszki z wódką do naszego boksu, gdzie Ryan lekko się pobudził. Położyliśmy mu przed nosem trunek, na co zaświeciły mu się oczy. Justin zamierzał już usiąść, gdy mu na to nie pozwoliłam.
-E, eee! Nie ma tak! Przesiedziałeś całą imprezę. – zaznaczyłam, chwytając go za rękę i powstrzymując przed tym co zamierzał zrobić. Chłopak na małą sekundę spojrzał na nasze splecione dłonie, ale zaraz potem przeniósł wzrok na moją twarz, na której widniało znaczące spojrzenie.
-Ale, ja nie tańczę. – przyznał. Wywróciłam oczami i ignorując jego protesty zaczęłam ciągnąć go na parkiet.
-Oj już przestań. – zaśmiałam się, próbując jakoś go uspokoić. Znowu wyglądał na spiętego. Postanowiłam, że trochę ułatwię mu zadanie. Prowadziłam go między ludźmi w najciemniejszy zakątek, tam, gdzie przez większą część imprezy działy się… różne rzeczy. Cały czas znajdowaliśmy się wśród tańczących ludzi, jednak byliśmy w takim miejscu, gdzie nikt nie zwracał na nas uwagi. Skoro wstydliwy Justin znowu zawładnął jego ciałem i umysłem, musiałam pomóc mu, odnaleźć w sobie tą pokaleczoną pewność siebie. – Nie denerwuj się. Rozluźnij mięśnie i… się ruszaj. Jakkolwiek, ale się ruszaj. – wytłumaczyłam. Nie było w tym nic trudnego. Chłopak posłuchał moich rad, jednak nadal robił to wszystko z pewnym wahaniem.
-Pewnie wyglądam jak kompletny idiota. – wyznał mi do ucha w pewnym momencie. Zaśmiałam się tylko i pokręciłam głową ze zrezygnowaniem. Zastanowiłam się jak dodać mu otuchy i zaczęłam przyglądać się tańczącym chłopakom. Gdy w końcu ujrzałam to czego potrzebowałam, odwróciłam się z powrotem do Justina. Chwyciłam go za kark i pochyliłam w swoją stronę. Muzyka była za głośna, żeby usłyszał mnie bez krzyczenia mu do ucha, a był za wysoki, żebym sama mogła to zrobić, więc musiał się poświęcić i na chwilę pochylić.
-Zobacz. Idealnie za moimi plecami… - zaczęłam i przekręciłam się trochę w prawo, ciągnąć za sobą szatyna. - ...tańczy chłopak. Chodzi mi o tego w tych czarnych jeansach… ma na sobie niebieską koszulę i adidasy. Widzisz? – Justin tylko przytaknął. – Patrz na niego przez chwilę, jak tańczy. Jestem pewna, że to poprawi ci humor. – jak zwykle miałam rację. Chłopak po chwili próbował stłumić w sobie śmiech. Średnio mu to wychodziło, ale liczą się chęci, prawda?
-Jesteś okrutna. – przyznał.
-Wiem.

*

Cholerny uparciuch, no! Już od dobrych pięciu minut stoimy taksówką przed bramą mojego domu i namawiamy Justina aby razem z Ryanem u mnie nocowali. W końcu…  I tak jesteśmy sami w domu. Te argumenty ich nie przekonywały, więc Josh spróbował innej taktyki. Stwierdził, że Ryan nie może w takim stanie iść do domu czym ostatecznie przekonał chłopaków do wspólnego nocowania. Zapłaciłam taksówkarzowi i wpuściłam całą gromadę do mieszkania. Mój kuzyn, który przez ten cały czas podtrzymywał Ryana, położył go na moim ulubionym fotelu w salonie. Nasza czwórka skierowała się natomiast do kuchni. Moje kuzynostwo czuło się jak u siebie, więc nie minęła chwila a szperali w każdej możliwej szafce w poszukiwaniu czegoś godnego ich uwagi, co mogliby zjeść.  Justin stał tylko na środku z zakłopotaniem wymalowanym na twarzy. Zaśmiałam się na widok jego miny i po raz kolejny tej nocy chwyciłam go za rękę pokazując zawartość swojej lodówki. Jak się okazało Daphne zrobiła masę naleśników z nutellą i schowała je do lodówki na później. Podziękowałam w duchu tej kobiecie, bo ona zawsze myśli o wszystkim. Zabrałam jedzenie i wstawiłam je do mikrofalówki w celu podgrzania go. Leo i Josh obładowali się w różnego rodzaju chrupki, chipsy i ciastka. Wynieśli wszystko do salonu i ułożyli na ławie. Kazałam im przy okazji rozłożyć kanapę, żebyśmy mieli gdzie się wszyscy położyć. Mebel był na tyle duży, że na pewno zmieściłby się też Ryan, ale jak widać, jemu fotel jak najbardziej odpowiadał. Gdy tylko usłyszałam dźwięk, który oznajmił nam, że jedzenie gotowe, poprosiłam Justina, żeby zgarnął jakieś cztery kartony soków i razem poszliśmy do mojego kuzynostwa, które grzebało coś przy DVD. Jak się okazało, z zamiarem włączenia jakiegoś filmu. Ułożyłam się wygodnie na kanapie, zaraz obok mnie położył się Justin, porywając z talerza jeden z kilkunastu naleśników. Josh położył się z brzegu zaklepując sobie paprykowe chipsy, a Leo… Leo wcisnęła się jeszcze obok mnie z paczką żelków w ręku. Zapowiadała się miła noc, albo poranek. Jak kto woli.

~*~
Wywiązałam się. Być może jest to ostatni raz, bo od jutra zaczynam mieć niezły "zapierdol". Osiemnastka, koncerty, szkoła... nie wiem jak będzie z rozdziałem na przyszły tydzień, ale zrobię co w mojej mocy! Na razie, mam nadzieję, że zadowala Was ten:)
Jeśli możecie wbijajcie na TEGO BLOGA. Opowiadania są naprawdę ciekawe i w ogóle takie jakieś fajne.... No i przy okazji wywołacie uśmiech na twarzy mojej najlepszej przyjaciółki<3
Do następnego!:*:*:*
 Buziaki!

PS:Dziękuję za 8 komentarzy pod poprzednim rozdziałem oraz ponad 6tys wyświetleń na blogu. Naprawdę to dla mnie wiele znaczy<3 

16 komentarzy:

  1. Już myślałam, że ona go pocałuje jak go za kark złapała a tu nici. buuuu. I jest jeszcze jedna rzecz, której okropnie nie lubię i cię za nią powinnam zamordować! CHŁOPACY, piszę się CHŁOPCY. Proszę nie denerwuj mnie, bo to jest takie nie gramatyczne i coś mnie aż trafia xD
    Ale w każdym razie rozdział mi się podobał. (Choć czekam na bardziej gorętsze scenki, bo tu żadnych nie ma xD w sensie z Justinem, a nie z jakimś tam Willem) A więc mogę jeszcze dodać, że czekam na nn.
    Linexe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Podoba mi się akcja :D Nie wiem co napisać, bo kompletnie nie mam weny na pisanie komentarzy. Cóż z niecierpliwością czekam na 14 ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaa, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham. *-* normalnie nie mogę się oderwać od tego opowiadania i tak strasznie żałuję, że nie mogę go jeszcze przeczytać w całości... pewnie przesiedziałabym nad nim całą noc, tak bym się zaczytała :3
    @TheOneDreamy // Kwaskowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Skrępowany Justin? A to nowość hahahaha XD Notka super czekam na kolejną :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział, bardzo mi się podoba i oczywiście czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. liczyłam na coś ostrzejszego w klubie z justinem, ale niestety.. :( rozdział i tak świetny i czekamy co będzie rano :D <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny blog. Pierwszy raz go komentuję i uważam, że to jeden z najlepszych na blogspocie! Gratulacje! ♥, Alex [http://my-private-diary-number-489.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny roozdział!! nie mogę doczekać się kolejnego, dodawaj jak najszybciej.! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. *.* Świetny blog. jeeeeny kocham to opowiadanie! <3! :D
    i mam pytanie oprócz tego prowadzisz jeszcze jakieś opowiadanie, chętnie przeczytam. ;)

    -EM

    OdpowiedzUsuń
  10. sdhagakado świetny rozdział.
    uwielbiam Twój styl pisania.

    OdpowiedzUsuń
  11. Łał świetna notka < 3 .. Zapraszam na mojego bloga : http://dieinyourarms-justinbieber.blog.pl/ . Dopiero zaczynam ; D

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do THE VERSATILE BLOGGER AWARD :) Info na moim blogu http://too-young-for-eternity.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. genialne opowiadanie! możesz mnie poinformować jak dodasz nowy rozdział? @dajtymbarka

    OdpowiedzUsuń
  14. I am sure this post hаs touсhed
    аll the internet рeople, its really really good piесe of writing on building up nеw ωeb sitе.


    my blοg szukam-dziewczyny.net

    OdpowiedzUsuń
  15. dziewczyno uwielbiam tego bloga *.* dzisiaj wszystkie rozdziały przeczytałam. on jest mega :D

    OdpowiedzUsuń
  16. pojawi się coś tutaj jeszcze? :c tęsknimy za tobą :c

    OdpowiedzUsuń