sobota, 27 kwietnia 2013

~CZTERNASTY~



                Upierdliwy dźwięk rozdzwonił się w mojej głowie, przerywając tym samym błogi sen. Chyba każdemu należy się odrobina odpoczynku po takiej imprezie, prawda? Tak czy tak, zrobiliśmy sobie jeszcze nockę filmową, bo zanim poszliśmy spać zdążyliśmy obejrzeć dwie komedie. Naprawdę. Podczas gdy mój telefon nadal wydawał z siebie dźwięki przychodzącej rozmowy, ja próbowałam zorientować się w otoczeniu. Głowa mnie nie bolała, jednak znacząca suchość w ustach miała być dowodem, że wczorajsza impreza naprawdę miała miejsce. Zresztą osoby, które leżały wokół mnie również. Ryan, nadal spał na fotelu, dokładnie tam gdzie go wczoraj położyliśmy, i tylko fakt, że zmienił pozycję i oddychał, uspokoił mnie na tyle, żeby nie sprawdzać czy na pewno żyje. Po mojej prawej Justin, który pomimo dzwoniącego telefonu, nadal sobie słodko spał. Roztrzepany włosy, otwarta buzia…. Skłamałabym, gdybym nie przyznała, że w takim wydaniu wyglądał naprawdę uroczo.
-Cholera jasna, wyłącz to… - wymamrotała Leoni. Leżała obok mnie, przecierając zaspane oczy. Makijaż miała cały rozmazany, ale jakoś to ją nie obchodziło, bo obróciła się w stronę Josha, który swoją drogą nawet nie drgnął, i próbowała spać dalej. Podniosłam się do pozycji siedzącej, akurat w tym samym momencie, w którym mój telefon umilkł.

                Już miałam położyć się z powrotem, jednak nie było mi to dane, ponieważ ktoś wręcz chyba POTRZEBOWAŁ się ze mną skontaktować. Widziałam, że Justin również się przebudził, jednak zignorowałam ten fakt i wstałam z zamiarem znalezienia telefonu. Nie obchodziło mnie jak wyglądam. Moim celem było tylko spławienie intruza i wrócenie to spania. Moja komórka jak się później okazało, nadal spoczywała w torebce, bo to właśnie z niej dochodził dźwięk. Ze względu na kolejne jęki kuzynki, pospiesznie ruszyłam w stronę komody i wyciągnęłam z niej telefon. Zdziwiłam się, bo na ekranie widniał numer Adama – mojego brata.
-Halo? – odebrałam znużonym głosem, chcąc dać mu do zrozumienia, że mnie obudził. Na zegarku przy telewizorze widniała godzina dziewiąta. Jest niedziela do cholery! Kto jak kto, ale mój własny brat powinien bardzo dobrze wiedzieć, że właśnie w ten dzień tygodnia zazwyczaj śpię najdłużej.
-Jak mogłaś do tego dopuścić, co?! – wydarł się na mnie na wstępie. Musiałam lekko odsunąć słuchawkę od ucha, Justin również podniósł się do pozycji siedzącej, zapewne słysząc ten krzyk. Na początku nie skojarzyłam o co chodzi. Nie miałam pojęcia co to ma znaczyć, jednak po chwili skojarzyłam wszystkie fakty. Tata mu powiedział. Moje oczy otworzyły się szeroko z przerażenia. Znałam Adama na tyle dobrze, że wiedziałam do czego był zdolny. Nawet nie dopuścił mnie do głosu, tylko nadal kontynuował. – Wyjechałem na studia we wrześniu. Jest listopad… Jebane 3 miesiące a ty już pozwoliłaś, żeby planowali ślub?! Kurwa jak mogłaś! – w moim gardle pojawiła się ogromna gula. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, a oczy zaczęły mnie niemiłosiernie piec. Co mogłam mu powiedzieć? Usłyszałam po drugiej stronie dyszenie, co znaczyło, że jest tak wściekły, że ma ochotę coś rozwalić. Było naprawdę źle.
-Adam… - zaczęłam, jednak nie dane było mi dokończyć. Znowu.
-Nie. Nie chcę tego słuchać. To twoja wina, rozumiesz?! Tylko i wyłącznie twoja! – zabolało i to cholernie. – Najpierw mama, teraz to… - nie pozwoliłam mu dokończyć. Rozłączyłam się momentalnie gdy tylko wspomniał o naszej mamie. Przegiął. Rzuciłam telefon z powrotem na szafkę i odwróciłam się na pięcie. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę tarasu. Otworzyłam drzwi i trzasnęłam nimi, nie przejmując się tym, że Leoni będzie chciała mnie zabić. Westchnęłam z bezsilności i zakryłam twarz dłońmi próbując się uspokoić. Nie przynosiło to jednak żadnego rezultatu, ponieważ oddech miałam nadal niespokojny, a spod moich powiek zaczęły wypływać słone krople. Ostatnio w moim życiu coś się dzieje, ponieważ już dawno tak często nie płakałam. Ale czy to moja wina? Wiem, że w każdym rodzeństwie bywają jakieś nieporozumienia i kłótnie, ale w naszym przypadku to już jest… Jednym słowem masakra i tyle. Przeszłam kawałek i doszłam do drewnianej ławki. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Natłok myśli w mojej głowie powodował jeszcze większy ból. Niespodziewanie zaczęłam szlochać, z nadzieją, że wszystko „opuści mnie” razem z płaczem. Myliłam się. Wcale nie było lepiej, a wręcz przeciwnie – doprowadziłam się do takiego stanu, że nie mogłam się uspokoić. I pomyśleć, że to wszystko przez jedne głupie oświadczyny?!

                Poczułam delikatny uścisk na ramieniu. Tak jak przypuszczałam było to Justin, bo on jako jedyny z czwórki osób znajdujących się w salonie, okazał minimalne zainteresowanie moją rozmową telefoniczną. Westchnęłam i wytarłam policzki. Zapewne wyglądałam jak potwór z bagien – rozmazany makijaż, czerwone oczy oraz opuchnięta twarz, naprawdę potrafiły by odstraszyć każdego. Chłopak widząc w jakim jestem stanie, nawet nie zadawał pytań. Westchnął głęboko i objął  mnie ramionami, dając mi do zrozumienia, że mam się do niego przytulić. Nie wahałam się ani sekundy. Potrzebowałam tego teraz jak niczego innego. Nie mam pojęcia jak długo siedzieliśmy w kompletnej ciszy, którą momentami przerywały tylko moje pojedyncze westchnienia. Miałam wrażenie, że minęło sporo czasu, ale jakoś się tym nie przejmowałam. Jak dla mnie, mogłoby to trwać wiecznie.
-Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć, prawda? – zaczął delikatnie Justin. Domyśliłam się, że chodziło mu głównie o to, żebym wygadała się o co chodzi, ale w przeciwieństwie do Brook, nie robił tego nachalnie. Wręcz przeciwnie – starał się być delikatny i naprawdę próbował wszystko zrozumieć.
-Cóż… Nie często słyszy się od własnego brata, że cie nienawidzi, prawda? – każde wypowiedziane słowo było przesiąknięte sarkazmem. Widziałam jak Justin już chciał się odezwać, jednak nie pozwoliłam mu na to. – Może i nie powiedział tego dosłownie, ale daje mi to bardzo jasno do zrozumienia, wiesz? Ja  naprawdę nie miałam na niektóre rzeczy wpływu, a on i tak obwinia o wszystko mnie. Powiedz, dlaczego on mi to robi? – pisnęłam, czując, że znowu zaczynam się załamywać.
-Ej, ej…. O co chodzi? – zapytał, widząc co się ze mną dzieje.
-Tata z Cassandrą pojechali do Adama do Nowego Jorku, żeby poinformować go o oświadczynach. – usłyszałam westchnięcie Justina.
-U was jest chyba rodzinne, to, że wyolbrzymiacie niektóre sprawy, prawda? – zapytał retorycznie.
-Być może… - przyznałam. – Ale nie o to chodzi. On naprawdę obwinia mnie o wszystko co teraz się dzieje. Zaczynając od ślubu ojca kończąc na śmierci mamy. – powiedziałam, ściszając głos przy ostatnich słowach. Zszokowany  Justin momentalnie wciągnął powietrze.
-Julie…
-Nie, Justin. To prawda. Adam nigdy nie mógł pogodzić się ze śmiercią mamy i od zawsze ja jestem tego powodem. W końcu umarła przy moim porodzie, prawda? Poza tym, tata cały czas powtarza, że jestem bardzo do niej podobna. To również go boli. Przez całą podstawówkę i liceum, mój brat odstraszał ode mnie wszystkich możliwych chłopaków, wszystkich moich znajomych… Nie znam powodów, ale wiem, że robił to z premedytacją. Zachowanie wobec innych, między innymi wobec ciebie, też było pewnego rodzaju… odskocznią. Dokuczał ci, tylko i wyłącznie dlatego, żeby poczuć się lepiej… Wątpię, żeby to przynosiło mu jakiekolwiek efekty, ale wiesz… Naprawdę czasem, go nie rozumiem, ale to mój brat i go kocham, pomimo tego, że on nie kocha mnie. – skończyłam i schowałam swoją twarz w ręce. Nie chciałam, żeby Justin widział, jak znowu się rozklejam, ale nie miałam innego wyjścia. Szatyn nawet więcej się nie odezwał, zapewne przetwarzając wszystko co mu wyznałam.

                Ku mojemu zaskoczeniu, drzwi od tarasu, gwałtownie się otworzyły i chwilę później ukazała nam się figura Leoni. Miała w ręku mój telefon, który ponownie wydzwaniał.
-Cholera jasna, czy to mogłabyś wreszcie uciszyć ten pierdolony tele… Co się stało?! – widziałam, że wystraszyła się na widok moich załzawionych oczu i chłopaka, próbującego mnie pocieszyć. Momentalnie spojrzała na wyświetlacz mojego telefonu. – A to dupek… - mruknęła pod nosem. Odczytałam jej zamiary, kilka sekund przed tym, jak zamierzała odebrać mój telefon. Na szczęście, zdążyłam ją powstrzymać.
-Zostaw, nie warto. – stwierdziłam, odbierając od niej telefon. Widząc numer Adama na wyświetlaczu, odrzuciłam połączenie i dodałam go do blokowanych kontaktów, żeby więcej już nam nie przeszkadzał. W skrzynce odbiorczej miałam nieodczytaną wiadomość.

„Odbierz!”

                Nie mam zamiaru. Mój brat na dobre popsuł mi mój dobry humor i nie potrafiłam wymyśleć żadnego sposobu na to, żeby go sobie poprawić. Potrzebowałam odskoczni od tego wszystkiego. Musiałabym albo gdzieś wyjechać, żeby móc zając czym innym swoją głowę, no chyba, że jakaś dobra impreza jeszcze mogłaby się nadać… A gdyby połączyć obie te opcje…
-Jedźmy do Vegas!


 ~*~

No i witam po dłuższej przerwie!:)

Należą Wam się małe wyjaśnienia, tak więc liczę na to, że ktoś wytrwa do końca mojego monologu. LOL.

Na początku, chciałabym Was z całego serca przeprosić za tak długą nieobecność. Jest to chyba pierwszy raz jeżeli chodzi o tego bloga... Wszystko winą głównego bohatera!:D Przepraszam, że nie zdążyłam się z nikim spotkać w Łodzi, ale niestety to nie ja byłam kierowcą, to nie ja zabłądziłam i to nie z mojej winy, wylądowałam pod areną dopiero przed 17:00.... Po koncercie wylądowałam w łóżku, ponieważ musiałam być zdrowa na koncert w Berlinie;) (po którym również wylądowałam w łóżku na kolejny tydzień.) I tak oto narobiłam sobie w szkole ogromnych zaległości i przez kolejne dwa tygodnie musiałam pozdawać masę sprawdzianów oraz kartkówek. To tego wszystkiego dochodzą jeszcze osiemnastki, na które chodzę, więc jakoś tak wiecie... łikendy mijają, a rozdziałów ni ma!
No, ale. Wzięłam się dzisiaj i napisałam. Może i nie ma nic ciekawego, ale się staram i liczę na to, że uda mi się wrócić do regularnych, cotygodniowych postów;)

Długi łikend, matury... Postaram się wszystko nadrobić!:) 

Dziękuję, za to, że czekałyście<3 Nawet nie wiecie, jak morda mi się cieszyła, gdy czytałam, że za mną "tęsknicie" i wgl... Pytałyście się kiedy będzie nowy rozdział i takie tam... Zdarzyło mi się to po raz pierwszy w życiu i było to naprawdę miłe<3 Dziękuję<3

Przepraszam, za tak wyczerpującą przemowę xD (ciekawe, czy ktoś wytrwał do końca....)

Do następnego!:)

Buziaki:*:*:*

PS: Dziękuję za 17 komentarzy pod ostatnim rozdziałem oraz ponad 10tys wyświetleń bloga!<3 to naprawdę niesamowite! Dziękuję z całego serca<3

19 komentarzy:

  1. WYTRWAŁAM DO KOŃCA! To co w nagrodę może dasz jakiś rozdzialik, szybicutko? :D Nareszcie wróciłaś, następnym razem jak tak zagniesz wyślę po ciebie Malanowskiego, a więc strzeż się! A tak nawiązując do rozdziału....Ten Adam to kurwa chuj. ZABIĆ ZABIĆ ZABIĆ.
    Linexe.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział. Spodobało mi się zachowanie Justina, jak próbował ją pocieszać.. Jednak jej brat Adam mnie strasznie wkurzył. Nie powinien się tak znęcać nad siostrą. Przecież to nie jej wina, że ojciec się oświadczył nowej kobiecie i tego, że zmarła ich matka podczas gdy narodziła się główna bohaterka. Wkurza mnie ten Adam, niech on lepiej się od niej odwali i przestanie się wyżywać na głównej bohaterce, to jest nie fair.

    OdpowiedzUsuń
  3. haha, widzisz, wszyscy zatęsknili. :D ja teeeeeż. szkoda, że nie widziałaś mojego zacieszu, kiedy mnie poinformowałaś o tym rozdziale. jak zwykle mi się superhipermegaekstra podoba notka, nic nowego. trochę krótki, ale słodkie i opiekuńcze odruchy Justina sporo wynagradzają <3 trochę się jej nakręciło w jej rozdzinie... braciszka z piekła rodem nie zazdroszczę. :x za to odjazdowych kuzynów i przyjaciela, jak najbardziej, haha. już się nie mogę doczekać Vegas. aaa, pisz nowy rozdział, bo ja tu skonam z niecierpliwości. :3
    Kwaskowa / @TheOneDreamy

    OdpowiedzUsuń
  4. Może faktycznie nie ma zbyt wiele akcji, ale od zawsze uwielbiałam jak piszesz. Takie to słodkie jak on ją pocieszał, takie Aww.;3 Strasznie się za Tobą stęskniłam i jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział to aż uwierzyć nie mogłam! Tak się ucieszyłam, że mało co mi się cieplej w łóżku nie zrobiło xD
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybciej, już się nie mogę doczekać.
    Buźki
    Candice xx.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to ładnie ją Adam załatwił. Podoba mi się, że Justin stał się bardziej odważny ! :D
    a pomysł z Vegas? ZAJEBISTY ! Juz to widze co bedzie sie dzialo (o ile pojada) :D
    czekam na nn i ciesze sie ze wrocilas ! :D
    ps. fajnie byloby gdybys opisala swoje odczucia po koncertach (moze nawet troche porownujac?) co prawda naczytałam sie juz sporo (bo niestety nie mialam mozliwosci bycia w Lodzi ;(( ) ale naprawde ucieszylabym sie gdybys Ty tez opisala to zacne wydarzenie ! :D
    pOzdrawiam Imaginary13 ;*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu *.* Już doczekać się nie mogę następnego rozdziału ! *.*

    dużej dawki weny życze xx

    OdpowiedzUsuń
  7. moja reakcja gdy zobaczyłam, że jest następny rozdział bezcenna.
    pisałam już to 246426 razy, ale kocham Twój styl pisania.
    do następnego rozdziału. dużo weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  8. JEJU! MÓJ ULUBIONY BLOG JHMRBMFHVBWGHVBFHBF Piszesz w taki sposób, że chce się czytać i czytać i już nie mogę się doczekać następnego! Po części Ty zainspirowałaś mnie do założenia bloga, na którego też Cię zapraszam.. ;) through-the-sorrow.blogspot.com. Kocham sposób w jaki piszesz!<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny ; D
    Zapraszam na mój blog : http://never-let-you-go-baby.blog.pl/
    Dopiero zaczynam ; *

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne opowiadanie! możesz mnie informować o nowych notkach? mój twitter - @dajtymbarka ; >

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubisz wyścigi i Justina w roli niegrzecznego chłopca, zakłady, adrenalina. To wszystko tutaj. http://danger-is-everywhere-honey.blogspot.com/ Zapraszam.!

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej nominuję Cię do Liebster award :) Więcej informacji na -------> http://enchanted-world-silent-thoughts.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Whats up verу nice website!! Мan .
    . Beautiful .. Wonԁerful .. I will bookmаrk
    уour blog and taκe thе feeԁs also?

    Ι am satisfied to find sο many uѕeful іnfоrmation
    гіght hегe in the ѕubmit, wе'd like work out more strategies in this regard, thanks for sharing. . . . . .

    Feel free to visit my page ... usługi kurierskie

    OdpowiedzUsuń
  14. Nominowałam twojego bloga do Libster Awards ! O więcej info zapraszam do mnie:http://myowncomedy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Weszłam tylko napisać, że ja nadal czekam na nowy rozdział. Mam nadzieje, że nie porzucisz tego opowiadania, bo jest naprawdę świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej . Jestem twoją czytelniczką od nie dawna . Masz naprawdę talent pisarski ! ;)
    Fajnie by było gdybyś dodawała częściej notki ... np. co 2 - 4 dni . I proszę Cię nie nie kończ tego bloga.. Ps. Fajnie by było gdybyś dokończyła też tego bloga swojego : http://faulty-heart.blogspot.com i zaczeła część 2 :))
    Pozdrawiam Paulina.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tęsknie za tym opowiadaniem :( Mam nadzieję, że go nie porzucasz i dokończysz tą wspaniałą historie

    OdpowiedzUsuń
  18. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger bo uważam, że Twój blog na to zasługuje :). Szczegóły na moim blogu http://you-can-fly-away-with-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie udało ci się powrócić do cotygodniowych opowiadań i szczerze mówiąc już nidy nie zacznę czytać kolejnego twojego opowiadania, bo po prostu masz je w dupie. Po co zaczynasz wgl nowe opowiadanie skoro z jednym rady nie dajesz?

    OdpowiedzUsuń