Upierdliwy dźwięk rozdzwonił się w mojej głowie, przerywając tym samym błogi
sen. Chyba każdemu należy się odrobina odpoczynku po takiej imprezie, prawda?
Tak czy tak, zrobiliśmy sobie jeszcze nockę filmową, bo zanim poszliśmy spać zdążyliśmy
obejrzeć dwie komedie. Naprawdę. Podczas gdy mój telefon nadal wydawał z siebie
dźwięki przychodzącej rozmowy, ja próbowałam zorientować się w otoczeniu. Głowa
mnie nie bolała, jednak znacząca suchość w ustach miała być dowodem, że
wczorajsza impreza naprawdę miała miejsce. Zresztą osoby, które leżały wokół
mnie również. Ryan, nadal spał na fotelu, dokładnie tam gdzie go wczoraj
położyliśmy, i tylko fakt, że zmienił pozycję i oddychał, uspokoił mnie na
tyle, żeby nie sprawdzać czy na pewno żyje. Po mojej prawej Justin, który
pomimo dzwoniącego telefonu, nadal sobie słodko spał. Roztrzepany włosy,
otwarta buzia…. Skłamałabym, gdybym nie przyznała, że w takim wydaniu wyglądał
naprawdę uroczo.
-Cholera jasna, wyłącz to… -
wymamrotała Leoni. Leżała obok mnie, przecierając zaspane oczy. Makijaż miała
cały rozmazany, ale jakoś to ją nie obchodziło, bo obróciła się w stronę Josha,
który swoją drogą nawet nie drgnął, i próbowała spać dalej. Podniosłam się do
pozycji siedzącej, akurat w tym samym momencie, w którym mój telefon umilkł.
Już miałam położyć się z powrotem, jednak nie było mi to dane, ponieważ ktoś
wręcz chyba POTRZEBOWAŁ się ze mną skontaktować. Widziałam, że Justin również
się przebudził, jednak zignorowałam ten fakt i wstałam z zamiarem znalezienia
telefonu. Nie obchodziło mnie jak wyglądam. Moim celem było tylko spławienie
intruza i wrócenie to spania. Moja komórka jak się później okazało, nadal
spoczywała w torebce, bo to właśnie z niej dochodził dźwięk. Ze względu na kolejne
jęki kuzynki, pospiesznie ruszyłam w stronę komody i wyciągnęłam z niej telefon.
Zdziwiłam się, bo na ekranie widniał numer Adama – mojego brata.
-Halo? – odebrałam znużonym
głosem, chcąc dać mu do zrozumienia, że mnie obudził. Na zegarku przy
telewizorze widniała godzina dziewiąta. Jest niedziela do cholery! Kto jak kto,
ale mój własny brat powinien bardzo dobrze wiedzieć, że właśnie w ten dzień
tygodnia zazwyczaj śpię najdłużej.
-Jak mogłaś do tego dopuścić,
co?! – wydarł się na mnie na wstępie. Musiałam lekko odsunąć słuchawkę od ucha,
Justin również podniósł się do pozycji siedzącej, zapewne słysząc ten krzyk. Na
początku nie skojarzyłam o co chodzi. Nie miałam pojęcia co to ma znaczyć,
jednak po chwili skojarzyłam wszystkie fakty. Tata mu powiedział. Moje oczy
otworzyły się szeroko z przerażenia. Znałam Adama na tyle dobrze, że wiedziałam
do czego był zdolny. Nawet nie dopuścił mnie do głosu, tylko nadal kontynuował.
– Wyjechałem na studia we wrześniu. Jest listopad… Jebane 3 miesiące a ty już
pozwoliłaś, żeby planowali ślub?! Kurwa jak mogłaś! – w moim gardle pojawiła
się ogromna gula. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, a oczy zaczęły mnie
niemiłosiernie piec. Co mogłam mu powiedzieć? Usłyszałam po drugiej stronie
dyszenie, co znaczyło, że jest tak wściekły, że ma ochotę coś rozwalić. Było
naprawdę źle.
-Adam… - zaczęłam, jednak nie
dane było mi dokończyć. Znowu.
-Nie. Nie chcę tego słuchać. To
twoja wina, rozumiesz?! Tylko i wyłącznie twoja! – zabolało i to cholernie. –
Najpierw mama, teraz to… - nie pozwoliłam mu dokończyć. Rozłączyłam się
momentalnie gdy tylko wspomniał o naszej mamie. Przegiął. Rzuciłam telefon z
powrotem na szafkę i odwróciłam się na pięcie. Ruszyłam szybkim krokiem w
stronę tarasu. Otworzyłam drzwi i trzasnęłam nimi, nie przejmując się tym, że
Leoni będzie chciała mnie zabić. Westchnęłam z bezsilności i zakryłam twarz
dłońmi próbując się uspokoić. Nie przynosiło to jednak żadnego rezultatu,
ponieważ oddech miałam nadal niespokojny, a spod moich powiek zaczęły wypływać
słone krople. Ostatnio w moim życiu coś się dzieje, ponieważ już dawno tak
często nie płakałam. Ale czy to moja wina? Wiem, że w każdym rodzeństwie bywają
jakieś nieporozumienia i kłótnie, ale w naszym przypadku to już jest… Jednym
słowem masakra i tyle. Przeszłam kawałek i doszłam do drewnianej ławki. Nie
wiedziałam co ze sobą zrobić. Natłok myśli w mojej głowie powodował jeszcze
większy ból. Niespodziewanie zaczęłam szlochać, z nadzieją, że wszystko „opuści
mnie” razem z płaczem. Myliłam się. Wcale nie było lepiej, a wręcz przeciwnie –
doprowadziłam się do takiego stanu, że nie mogłam się uspokoić. I pomyśleć, że
to wszystko przez jedne głupie oświadczyny?!
Poczułam delikatny uścisk na ramieniu. Tak jak przypuszczałam było to Justin,
bo on jako jedyny z czwórki osób znajdujących się w salonie, okazał minimalne
zainteresowanie moją rozmową telefoniczną. Westchnęłam i wytarłam policzki.
Zapewne wyglądałam jak potwór z bagien – rozmazany makijaż, czerwone oczy oraz
opuchnięta twarz, naprawdę potrafiły by odstraszyć każdego. Chłopak widząc w
jakim jestem stanie, nawet nie zadawał pytań. Westchnął głęboko i objął mnie
ramionami, dając mi do zrozumienia, że mam się do niego przytulić. Nie wahałam
się ani sekundy. Potrzebowałam tego teraz jak niczego innego. Nie mam pojęcia
jak długo siedzieliśmy w kompletnej ciszy, którą momentami przerywały tylko
moje pojedyncze westchnienia. Miałam wrażenie, że minęło sporo czasu, ale jakoś
się tym nie przejmowałam. Jak dla mnie, mogłoby to trwać wiecznie.
-Wiesz, że możesz mi o wszystkim
powiedzieć, prawda? – zaczął delikatnie Justin. Domyśliłam się, że chodziło mu
głównie o to, żebym wygadała się o co chodzi, ale w przeciwieństwie do Brook,
nie robił tego nachalnie. Wręcz przeciwnie – starał się być delikatny i
naprawdę próbował wszystko zrozumieć.
-Cóż… Nie często słyszy się od
własnego brata, że cie nienawidzi, prawda? – każde wypowiedziane słowo było
przesiąknięte sarkazmem. Widziałam jak Justin już chciał się odezwać, jednak
nie pozwoliłam mu na to. – Może i nie powiedział tego dosłownie, ale daje mi to
bardzo jasno do zrozumienia, wiesz? Ja
naprawdę nie miałam na niektóre rzeczy wpływu, a on i tak obwinia o
wszystko mnie. Powiedz, dlaczego on mi to robi? – pisnęłam, czując, że znowu
zaczynam się załamywać.
-Ej, ej…. O co chodzi? – zapytał,
widząc co się ze mną dzieje.
-Tata z Cassandrą pojechali do
Adama do Nowego Jorku, żeby poinformować go o oświadczynach. – usłyszałam
westchnięcie Justina.
-U was jest chyba rodzinne, to,
że wyolbrzymiacie niektóre sprawy, prawda? – zapytał retorycznie.
-Być może… - przyznałam. – Ale nie
o to chodzi. On naprawdę obwinia mnie o wszystko co teraz się dzieje.
Zaczynając od ślubu ojca kończąc na śmierci mamy. – powiedziałam, ściszając
głos przy ostatnich słowach. Zszokowany Justin momentalnie wciągnął powietrze.
-Julie…
-Nie, Justin. To prawda. Adam
nigdy nie mógł pogodzić się ze śmiercią mamy i od zawsze ja jestem tego
powodem. W końcu umarła przy moim porodzie, prawda? Poza tym, tata cały czas
powtarza, że jestem bardzo do niej podobna. To również go boli. Przez całą
podstawówkę i liceum, mój brat odstraszał ode mnie wszystkich możliwych
chłopaków, wszystkich moich znajomych… Nie znam powodów, ale wiem, że robił to
z premedytacją. Zachowanie wobec innych, między innymi wobec ciebie, też było
pewnego rodzaju… odskocznią. Dokuczał ci, tylko i wyłącznie dlatego, żeby
poczuć się lepiej… Wątpię, żeby to przynosiło mu jakiekolwiek efekty, ale wiesz…
Naprawdę czasem, go nie rozumiem, ale to mój brat i go kocham, pomimo tego, że
on nie kocha mnie. – skończyłam i schowałam swoją twarz w ręce. Nie chciałam,
żeby Justin widział, jak znowu się rozklejam, ale nie miałam innego wyjścia.
Szatyn nawet więcej się nie odezwał, zapewne przetwarzając wszystko co mu
wyznałam.
Ku
mojemu zaskoczeniu, drzwi od tarasu, gwałtownie się otworzyły i chwilę później
ukazała nam się figura Leoni. Miała w ręku mój telefon, który ponownie
wydzwaniał.
-Cholera jasna, czy to mogłabyś
wreszcie uciszyć ten pierdolony tele… Co się stało?! – widziałam, że
wystraszyła się na widok moich załzawionych oczu i chłopaka, próbującego mnie
pocieszyć. Momentalnie spojrzała na wyświetlacz mojego telefonu. – A to dupek…
- mruknęła pod nosem. Odczytałam jej zamiary, kilka sekund przed tym, jak
zamierzała odebrać mój telefon. Na szczęście, zdążyłam ją powstrzymać.
-Zostaw, nie warto. –
stwierdziłam, odbierając od niej telefon. Widząc numer Adama na wyświetlaczu,
odrzuciłam połączenie i dodałam go do blokowanych kontaktów, żeby więcej już
nam nie przeszkadzał. W skrzynce odbiorczej miałam nieodczytaną wiadomość.
„Odbierz!”
Nie
mam zamiaru. Mój brat na dobre popsuł mi mój dobry humor i nie potrafiłam
wymyśleć żadnego sposobu na to, żeby go sobie poprawić. Potrzebowałam odskoczni
od tego wszystkiego. Musiałabym albo gdzieś wyjechać, żeby móc zając czym innym
swoją głowę, no chyba, że jakaś dobra impreza jeszcze mogłaby się nadać… A
gdyby połączyć obie te opcje…
-Jedźmy do Vegas!
~*~
No i witam po dłuższej przerwie!:)
Należą Wam się małe wyjaśnienia, tak więc liczę na to, że ktoś wytrwa do końca mojego monologu. LOL.
Na początku, chciałabym Was z całego serca przeprosić za tak długą nieobecność. Jest to chyba pierwszy raz jeżeli chodzi o tego bloga... Wszystko winą głównego bohatera!:D Przepraszam, że nie zdążyłam się z nikim spotkać w Łodzi, ale niestety to nie ja byłam kierowcą, to nie ja zabłądziłam i to nie z mojej winy, wylądowałam pod areną dopiero przed 17:00.... Po koncercie wylądowałam w łóżku, ponieważ musiałam być zdrowa na koncert w Berlinie;) (po którym również wylądowałam w łóżku na kolejny tydzień.) I tak oto narobiłam sobie w szkole ogromnych zaległości i przez kolejne dwa tygodnie musiałam pozdawać masę sprawdzianów oraz kartkówek. To tego wszystkiego dochodzą jeszcze osiemnastki, na które chodzę, więc jakoś tak wiecie... łikendy mijają, a rozdziałów ni ma!
No, ale. Wzięłam się dzisiaj i napisałam. Może i nie ma nic ciekawego, ale się staram i liczę na to, że uda mi się wrócić do regularnych, cotygodniowych postów;)
Długi łikend, matury... Postaram się wszystko nadrobić!:)
Dziękuję, za to, że czekałyście<3 Nawet nie wiecie, jak morda mi się cieszyła, gdy czytałam, że za mną "tęsknicie" i wgl... Pytałyście się kiedy będzie nowy rozdział i takie tam... Zdarzyło mi się to po raz pierwszy w życiu i było to naprawdę miłe<3 Dziękuję<3
Przepraszam, za tak wyczerpującą przemowę xD (ciekawe, czy ktoś wytrwał do końca....)
Do następnego!:)
Buziaki:*:*:*
PS: Dziękuję za 17 komentarzy pod ostatnim rozdziałem oraz ponad 10tys wyświetleń bloga!<3 to naprawdę niesamowite! Dziękuję z całego serca<3
WYTRWAŁAM DO KOŃCA! To co w nagrodę może dasz jakiś rozdzialik, szybicutko? :D Nareszcie wróciłaś, następnym razem jak tak zagniesz wyślę po ciebie Malanowskiego, a więc strzeż się! A tak nawiązując do rozdziału....Ten Adam to kurwa chuj. ZABIĆ ZABIĆ ZABIĆ.
OdpowiedzUsuńLinexe.
świetny rozdział. Spodobało mi się zachowanie Justina, jak próbował ją pocieszać.. Jednak jej brat Adam mnie strasznie wkurzył. Nie powinien się tak znęcać nad siostrą. Przecież to nie jej wina, że ojciec się oświadczył nowej kobiecie i tego, że zmarła ich matka podczas gdy narodziła się główna bohaterka. Wkurza mnie ten Adam, niech on lepiej się od niej odwali i przestanie się wyżywać na głównej bohaterce, to jest nie fair.
OdpowiedzUsuńhaha, widzisz, wszyscy zatęsknili. :D ja teeeeeż. szkoda, że nie widziałaś mojego zacieszu, kiedy mnie poinformowałaś o tym rozdziale. jak zwykle mi się superhipermegaekstra podoba notka, nic nowego. trochę krótki, ale słodkie i opiekuńcze odruchy Justina sporo wynagradzają <3 trochę się jej nakręciło w jej rozdzinie... braciszka z piekła rodem nie zazdroszczę. :x za to odjazdowych kuzynów i przyjaciela, jak najbardziej, haha. już się nie mogę doczekać Vegas. aaa, pisz nowy rozdział, bo ja tu skonam z niecierpliwości. :3
OdpowiedzUsuńKwaskowa / @TheOneDreamy
Może faktycznie nie ma zbyt wiele akcji, ale od zawsze uwielbiałam jak piszesz. Takie to słodkie jak on ją pocieszał, takie Aww.;3 Strasznie się za Tobą stęskniłam i jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział to aż uwierzyć nie mogłam! Tak się ucieszyłam, że mało co mi się cieplej w łóżku nie zrobiło xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybciej, już się nie mogę doczekać.
Buźki
Candice xx.
No to ładnie ją Adam załatwił. Podoba mi się, że Justin stał się bardziej odważny ! :D
OdpowiedzUsuńa pomysł z Vegas? ZAJEBISTY ! Juz to widze co bedzie sie dzialo (o ile pojada) :D
czekam na nn i ciesze sie ze wrocilas ! :D
ps. fajnie byloby gdybys opisala swoje odczucia po koncertach (moze nawet troche porownujac?) co prawda naczytałam sie juz sporo (bo niestety nie mialam mozliwosci bycia w Lodzi ;(( ) ale naprawde ucieszylabym sie gdybys Ty tez opisala to zacne wydarzenie ! :D
pOzdrawiam Imaginary13 ;*
<3
W końcu *.* Już doczekać się nie mogę następnego rozdziału ! *.*
OdpowiedzUsuńdużej dawki weny życze xx
moja reakcja gdy zobaczyłam, że jest następny rozdział bezcenna.
OdpowiedzUsuńpisałam już to 246426 razy, ale kocham Twój styl pisania.
do następnego rozdziału. dużo weny życzę <3
JEJU! MÓJ ULUBIONY BLOG JHMRBMFHVBWGHVBFHBF Piszesz w taki sposób, że chce się czytać i czytać i już nie mogę się doczekać następnego! Po części Ty zainspirowałaś mnie do założenia bloga, na którego też Cię zapraszam.. ;) through-the-sorrow.blogspot.com. Kocham sposób w jaki piszesz!<3
OdpowiedzUsuńŚwietny ; D
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog : http://never-let-you-go-baby.blog.pl/
Dopiero zaczynam ; *
świetne opowiadanie! możesz mnie informować o nowych notkach? mój twitter - @dajtymbarka ; >
OdpowiedzUsuńLubisz wyścigi i Justina w roli niegrzecznego chłopca, zakłady, adrenalina. To wszystko tutaj. http://danger-is-everywhere-honey.blogspot.com/ Zapraszam.!
OdpowiedzUsuńHej nominuję Cię do Liebster award :) Więcej informacji na -------> http://enchanted-world-silent-thoughts.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńWhats up verу nice website!! Мan .
OdpowiedzUsuń. Beautiful .. Wonԁerful .. I will bookmаrk
уour blog and taκe thе feeԁs also?
Ι am satisfied to find sο many uѕeful іnfоrmation
гіght hегe in the ѕubmit, wе'd like work out more strategies in this regard, thanks for sharing. . . . . .
Feel free to visit my page ... usługi kurierskie
Nominowałam twojego bloga do Libster Awards ! O więcej info zapraszam do mnie:http://myowncomedy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWeszłam tylko napisać, że ja nadal czekam na nowy rozdział. Mam nadzieje, że nie porzucisz tego opowiadania, bo jest naprawdę świetne ;)
OdpowiedzUsuńHej . Jestem twoją czytelniczką od nie dawna . Masz naprawdę talent pisarski ! ;)
OdpowiedzUsuńFajnie by było gdybyś dodawała częściej notki ... np. co 2 - 4 dni . I proszę Cię nie nie kończ tego bloga.. Ps. Fajnie by było gdybyś dokończyła też tego bloga swojego : http://faulty-heart.blogspot.com i zaczeła część 2 :))
Pozdrawiam Paulina.
Tęsknie za tym opowiadaniem :( Mam nadzieję, że go nie porzucasz i dokończysz tą wspaniałą historie
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger bo uważam, że Twój blog na to zasługuje :). Szczegóły na moim blogu http://you-can-fly-away-with-me.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie udało ci się powrócić do cotygodniowych opowiadań i szczerze mówiąc już nidy nie zacznę czytać kolejnego twojego opowiadania, bo po prostu masz je w dupie. Po co zaczynasz wgl nowe opowiadanie skoro z jednym rady nie dajesz?
OdpowiedzUsuń